Ciche spotkania to następna duża rzecz?

Dawid Zaraziński

Twórca Instytutu Kontekstów Pracy. Aktywny na LinkedIn oraz Twitterze.

Interesują Cię tematy związane z pracą? Sprawdź nasz newsletter! 💌

👉 Dla kogo: dla ambitnych osób, które interesują się tym, jak pracujemy i jaka będzie przyszłość pracy.

👉 Raz w tygodniu: we wtorkowe poranki w Twojej skrzynce.

👉 Kompaktowa formuła: piszemy za krótko, aby zmęczyć; za treściwie, aby przejść obojętnie.

Twoje imię(wymagane)

O tym, jak słabe, nieefektywne i męczące są spotkania napisano tysiące artykułów. W wielu pojawiają się pomysły na ich ulepszenie. Być może kolejnym dużym trendem staną się tzw. ciche spotkania (ang. Silent Meeting). Na czym one polegają?

Sekret to czas na myślenie

Ciche spotkania to takie, podczas których większość czasu przeznaczona jest na myślenie i omawianie tematów. Ich wyróżnikiem jest to, że uczestnicy spędzają dużą część spotkania (nawet 95%) na czytanie tego samego materiału w ciszy. Czytany dokument skupia dyskusję i odcina większość kanałów, które często prowadzą spotkanie na manowce nieefektywności.

Jakie są zalety takich spotkań? Zwolennicy wskazują na to, że:

  • pytania zadawane są przez większość uczestników spotkania,
  • dyskusje są głębsze, wchodzą w niuanse i szczegóły,
  • zwykle kończą się przed zaplanowanym czasem,
  • wspierają udział uczestników pracujących zdalnie.

Ciche spotkania: ich twórca cię zaskoczy

Za twórcę spotkań uważa się Jeffa Bezosa. To on w pewnym momencie zabronił korzystania z prezentacji w PowerPoincie. Głównym kanałem komunikacji podczas spotkań uczynił zaś tzw. „narratives”, 6-stronicowe dokumenty tekstowe na dany temat.

Jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat cichych spotkań pomóc może Ci ten solidny przewodnik (blisko 7000 słów): The Silent Meeting Manifesto v1: Making meeting suck a little less.

Szukasz ciekawego prelegenta?

Zapewniamy między innymi ciekawe prelekcje na konferencjach, rozmowy w podkastach, komentarze prasowe.